Przewodniczący komisji rekrutacyjnej, z którym rozmawiałam podczas rozmowy na stanowisko analityka biznesowego okazał się być moim wymarzonym, idealnym partnerem na resztę dni mojego życia, dlatego na rozmowie nie poszło mi zbyt dobrze. W ogóle nie mogłam się skupić na tym, co mówi do mnie realne spełnienie moich wszystkich marzeń, przez co nie byłam w stanie elokwentnie i prawidłowo odpowiadać na zadawane mi pytania. Jak zaczarowana wpatrywałam się w cudowne zjawisko siedzące po drugiej stroni stołu i w ogóle nie docierało do mnie to, co dzieje się wokół mnie. Wszystko, co mówiłam, mówiłam nieskładnie i nieprawidłowo, przez co na pewno brzmiałam jak niedorozwinięta dziewczyna. Wcale nie dziwię się, że nie zostałam zaproszona na kolejny etap rekrutacji, bo ja sama siebie też bym nie zaprosiła. Trochę przykro mi, że na rozmowie nie byłam w stanie skupić się na tyle, by zagwarantować sobie przejście na następny etap i tym samym dać możliwość ponownego zobaczenia księcia z bajki.
Może nie powinnam tego robić, ale po zakończeniu rekrutacji na stanowisko analityka, analityk biznesowy Ruda Śląska, postanowiłam bliżej zainteresować się przystojną osobą przewodniczącego komisji. Znając jego nazwisko wyśledziłam go w Internecie i teraz co jakiś czas sprawdzam co u niego słychać. W chwili rozpaczy wczoraj wieczorem wysłałam nawet do niego wiadomość na facebooku, czego teraz ogromnie żałuję. Mój ideał nie odpisuje, a ja powoli tracę wszelką nadzieję na jakikolwiek sygnał od niego. Szkoda, że nie wstrzymałam się jeszcze trochę i dokładnie nie obmyśliłam tego, co chcę napisać.