Poziom mojej znajomości języka angielskiego określiłbym jako bardzo dobry. Nigdy nie miałem problemu z dogadaniem się ze swoimi angielskojęzycznymi znajomymi, a w poprzedniej pracy bardzo dobrze radziłem sobie podczas okazjonalnych rozmów przez telefon z zagranicznymi klientami. Klienci nie zawsze umieli posługiwać się językiem angielskim, jednak wspólnymi siłami zawsze udawało nam się dogadać.

W obecnym miejscu zatrudnienia, w którym wykonuję pracę analityka biznesowego, analityk biznesowy Płock, znaczna część moich codziennych obowiązków odbywa się w oparciu o znajomość języka angielskiego i to znajomość nie byle jaką, a związaną z  angielskim biznesowym, którego po prostu nie znam. Umiem się dogadać za pomocą zwykłych słów używanych w codziennej mowie, ale Business English jest mi zupełnie obcy. Gdy otrzymałem propozycję zatrudnienia jako analityk, mój pracodawca wymógł na mnie obietnicę, że w ciągu dwóch miesięcy od rozpoczęcia pracy podejmę się nauki biznesowego angielskiego, albo w formie indywidualnych korepetycji, albo w formie szkolenia lub kursu.

Jeśli nie chcę stracić posady analityka, w najbliższych tygodniach muszę podjąć jakieś działania związane z angielskim, choć tak naprawdę zupełnie nie mam na nie ochoty. Do tej pory zwykły angielski mi wystarczał, dlatego nie wiem po co muszę znać słówka biznesowe. Dawno temu przestało mi się chcieć uczyć czegokolwiek, a tu taka smutna powinność!