Chętnie ponarzekałbym sobie w Internecie na swoje miejsce pracy, na pracodawcę, warunki finansowe i nudną pracę, jaką wykonuję. Ponarzekałbym na współpracowników, na atmosferę panującą w pracy i konieczność codziennego dojazdu do pracy. Gdybym tylko mógł, to z chęcią bym ponarzekał i nawet cieszył się z tych narzekań. Narzekania oznaczałyby bowiem, że mam pracę – może nie najwspanialszą, najprzyjemniejszą i najlepiej płatną, ale jednak pracę mam.

Niestety, ja swoje źródło utrzymania straciłem przed czterema miesiącami i od tej pory nic się nie zmieniło. Praca w charakterze analityka biznesowego może nie była zajęciem idealnym, ale dało się ją znieść. W wyniku konfliktu z przełożonym zostałem jednak zwolniony w trybie natychmiastowym i od tego czasu bezskutecznie próbuję znaleźć pracodawcę, analityk biznesowy Tychy.

Oczywiście mógłbym znaleźć byle jaką pracę, ale pracy byle jakiej nie chcę. Nie po to studiowałem na dwóch kierunkach jednocześnie, uczyłem się angielskiego i zdobywałem doświadczenie zawodowe, by teraz zatrudniać się jako operator wózków widłowych gdzieś na terenie Tych. Zostałem stworzony do pracy umysłowej, a nie fizycznej, i tylko w takiej znajdę jakieś samozadowolenie z wykonywanych obowiązków.

Mimo ciekawego i bogatego CV, oferty pracy nie spływają do mnie ze wszystkich stron, nie uczestniczyłem również w zbyt wielu rozmowach kwalifikacyjnych. Niby poziom bezrobocia w Tychach nie jest duży, ale pracy dla wykwalifikowanych pracowników nie ma zbyt wiele.